czwartek, 3 stycznia 2008

I am Legend


Film jest wspaniałym obrazem psychiki, zachowań głównego bohatera. Oglądając I am legend na to właśnie powinniśmy zwrócić uwagę. To właśnie w filmie tym jest najważniejsze: wczucie sie w role głównego bohatera, odczucie tej pustki, bezradności, resztek wspomnień. Ci którzy patrzyli na film jako na: Akcja, Sci-Fi (tak jak to jest napisane na filmwebie) mogą być zawiedzeni; to jest raczej dramat. Trzeba zrozumieć ze sceneria zostaje scenerią: stanowi tło dla zachowań, przeżyć bohatera; nie jest to najistotniejsze ze wszyscy umarli i jest ostra jadka, albo świetny czerwony mustang.. (a propos: można dostrzec przesłanie o bezwartościowości rzeczy materialnych), Choć fakt faktem cala akcja i zniszczony NY robi wrażenie i bardzo mi sie podobały świetne sceny i ujęcia: np gra w golfa na lotniskowcu.
To może trochę o samym bohaterze. Zauważcie ze nie to, ze został sam w NY spowodowało jego stan emocjonalny. Przecież, później dowiadujemy sie że wiedział że są inni którzy przetrwali. Na niego wpływ wywarła śmierć zony i dziecka (wypadek helikoptera). Słowa które powtórzyły sie "Musze pozostać w strefie zero"/"I have to stay in ground zero" są właśnie silnie związane z tym wydarzeniem. Powiedziałbym ze zniszczone miasto odzwierciedla jego samego od wewnątrz. Po śmierci bliskich świat mu sie zawali i nie było dla niego ważne czy inni ludzie żyją czy nie - jego to nie obchodziło. Jest jeszcze śmierć psa - jedyna rzecz która go łączyła z przeszłością. Wydaje mi sie ze dlatego tak przeżył jego śmierć, a fakt ze przez 3 lata był to jego jedyny towarzysz dodatkowo potęgował ten fakt.
I tu przestaje być oryginalny. Musze podkreślić wspaniały soundtrack i genialna gra Willa Smitha który coraz bardzie mnie zadziwia. Najpierw świetna rola w "Pogoni za szczęściem"/"Pursuit of Happyness" a teraz Legenda.. ale coś czuje ze najlepsze jeszcze przed nim.

Brak komentarzy: