środa, 25 lutego 2009

Wojskowe absurdy....


Zginąć nieregulaminowo? Co to za absurd? Ano jeden z wielu obowiązujących nadal w polskim wojsku. Jeżeli na misji w Afganistanie żołnierza zastrzelą w nieregulaminowym mundurze, rodzina nie dostanie odszkodowania. No chyba, że koledzy zdążą przebrać trupa.

Do Giro, najbardziej niebezpiecznej bazy polskiej w Afganistanie pojechał red. Marek Wąs, dziennikarz „Dużego Formatu”. Zderzył się tam z kilkoma absurdami, o których warto, a nawet trzeba mówić głośno. W imię bezpieczeństwa naszych chłopaków na misjach. Więc mówimy!

1.Szybko przebrać trupa
Szczególnie uderzyło dziennikarza DF to, że żaden z żołnierzy nie nosi kompletnego polskiego munduru. Bo polskie mundury są kiepskawe. Żołnierze wolą dołożyć i kupić sobie coś, co zapewni im komfort i bezpieczeństwo.
„Amerykańskie buty, wygodniejsze i bardziej wytrzymałe; amerykańskie taktyczne kamizelki kuloodporne, bo mają ceramiczne płyty i wytrzymują strzała z kałasznikowa; amerykańskie hełmy – znacznie mocniejsze od polskich – to wszystko kupują za własne pieniądze. Do tego brody, chusty, przemalowana w maskujące plamy broń, poprzeszywane na skos kieszenie” - opisuje Marek Wąs.
Rekordzistą jest sam dowódca Giro. Nie ma na grzbiecie ani jednej polskiej rzeczy. Nosi niepalne kombinezony. Przerobił służbowego beryla. Skrócił kolbę, zamontował prywatny celownik i latarkę, ma własne magazynki. Na brzuchu – prywatne radiostacja Harris.
„Najcięższa kara za nieregulaminowy mundur to brak wypłaty ubezpieczenia w razie śmierci. - Mamy ze sobą parę kompletów polskich mundurów – zdradzają żołnierze z 2. Kompanii. - Jak kolega zginie, zawsze zdążymy go przebrać.”

2.Psycholog zamiast sapera
W bazie Giro brakuje wszystkiego. Oto, jak Marek Wąs opisuje naprawianie hummera (tylko jeden był sprawny, gdy kompania objęła bazę!!!)
„Żeby dokręcić zaciski hamulca, wyjmują całą piastę, potem przekładają kawałek stali i walą w śrubę młotem, bo nie ma kluczy nasadkowych. Pewnie leżą gdzieś w jakiejś skrzyni – może w Bagram, a może w Polsce? Żołnierze zrzucili się po kilka dolarów, a Kowal wysłał patrol na bazar do Panah, ale kluczy o tak dużych rozmiarach nie udało im się kupić. Nocą temperatura w namiocie spada poniżej zera, bo od tygodni nie sposób sprowadzić nagrzewnicy napędzanej ropą (...) Najgroźniejszą bronią talibów są „aj-di” (miny samoróbki). Tylko saperzy potrafią je rozbroić. Dowódcy Giro od 3 miesięcy nie mogą się doprosić o przysłanie saperów. Zamiast części i saperów do Giro dotarł wojskowy psycholog”.

3.Biurokracja na pustyni
„Większość polskiego kontyngentu to sztabowcy, administratorzy, logistycy, którzy nie wychylą nosa z Ghazni czy Bagram – pisze redaktor DF. - Ci z baz ogniowych gardzą oficerami, którzy potrafią na godzinę wyjść tuż za bramę, żeby dostać dodatek za udział w bojowym patrolu”.
Jak mówi się na kadrę w Ghazni? Mówi się: meblarze. Dlaczego? „Gdy w Giro nie mogą doprosić się o narzędzia, w Ghazni od rana do nocy słychać wycinarki i młotki. To oficerowie skręcają meble. (...) W cenie jest też satelita i internet doprowadzony wprost do kontenera.
A Ghazni w kiblu jakiś żołnierz napisał cytat z filmu „Troja”: Wojna to śmierć młodych i gadanie starych.
Dziennikarz nie wspomina, czym zapisano cytat. Bo jeśli gównem, znaczyłoby to, że jak za PRL, nasi nie maja tam nawet papieru toaletowego.

...źródło...

...cały artykuł...


Brak komentarzy: